niedziela, 15 lipca 2012

Po naszym trzecim koncercie...



Minęło już kilka dni od naszego ostatniego szatańskiego szoł na zlocie motocyklowym w Czarnej Wodzie. Emocje i kurz już dawno upadły ale warto jeszcze na chwilę wrócić do tych wydarzeń. 

W wielkim skrócie - może nie wzbiliśmy się na wyżyny naszych możliwości ale nie zaliczyliśmy też tym występem dna i nie grzęźliśmy w mule po pas. Słowem - było średnio na jeża jeżozwierza. Dobre momenty przeplataliśmy kilkoma wpadkami ale to tam mniejsza oto. 


Trzeba skupić się na plusach, a tych było kilka: trzeci już koncert MOTY, zaprezentowanie nowych kawałków, nawiązanie kilka ciekawych kontaktów no i zagranie pierwszego kawałka z wokalem! Tak, tak Kosa zadebiutował w tej hordzie jako frontman i wypadł okazale. Kawałek zrobiony na wariata, wielka improwizacja szaleńca Kosy i zdecydowanie ten kawałek wypadł najlepiej. Czysty hardcore. Razem zagraliśmy siedem kawałków no i jeden na koniec powtórzyliśmy. 

Aha no i ten, są zdjęcia ze zlotu. Nasze mordy też tam się pojawiły. Można je obejrzeć tu albo tutaj w kolorze black&white. Foty są autorstwa Umka. Thanks!



Teraz trzeba skoncentrować swoją moc twórczą na to co będzie dalej. Musimy w końcu porządnie nagrać te nasze kawałki i albo puścić je do neta albo dać na jakąś płytkę czy kasetę czy winyla czy co tam. Wyjdą pewnie jeszcze jakieś nowe kawałki i to wszystko zamknie się w jednym albumie. Chcemy też uknuć jakiś kolejny koncert. Tak żeby jeszcze bardziej przyśpieszyć.


Coś się będzie działo! STAY TRUE!